Return to site

Wycieczka do Sejmu RP

 

Oto mały reportaż z wyjścia do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej

Tego dnia jesienna pogoda okazała się łaskawa i chociaż ciepło może nie było, to o tej porze roku dzień bez deszczu, z przyjemnie jasnym słońcem, czającym się między chmurami, zdecydowanie wystarcza, aby poprawić humor i zmobilizować do działania. A na początku nie wszystko szło tak, jakbyśmy chcieli.

Wpierw spóźnił się autobus; numer 162 kazał na siebie czekać długie minuty, a kiedy już zabrał nas z przystanku, niczym nie przejęty, zupełnie się nie spieszył. Leniwie, z łaską godną majestatu warszawskiego ZTMu wkroczył na most Świętokrzyski, gdzie zlec raczył po wielkopańsku w rozciągłym korku. A nam zależało na czasie! Na Książęcej czekały wcześniej upatrzone, dogodne przesiadki, na które nie zdążyliśmy. Na szczęście wkrótce pojawił się numer 166. Niewiele brakowało, aby i ten nam uciekł, lecz kierowca, zobaczywszy Pana Kazimierza, seniora zapartego w zamykających się drzwiach pojazdu, uznał, że lepiej będzie pozwolić reszcie dobiec. Dzięki temu wkrótce dotarliśmy pod Sejm, gdzie czekali pozostali.

W oczekiwaniu na przewodnika i możliwość wejścia, rozpoczęliśmy sesję zdjęciową. Cykanie fotek trwało aż do bramek wejściowych, poza którymi już tylko nieliczni mogą dzierżyć rękojeść obiektywu. Po gruntownym prześwietleniu, zostawiwszy płaszcze i torby w szatni, rozpoczęliśmy zwiedzanie, prowadzeni przez tutejszą przewodniczkę, Grażynę Zaporską.

Na początek odbył się wykład o historii Sejmu oraz samego budynku na ulicy Wiejskiej. Rzeczowy ładunek wiadomości, przekazany bardzo skrupulatnie, dzięki któremu na dobre wsiąknęliśmy w atmosferę turystyczno-poznawczą. Tak nastrojeni, przeszliśmy na galerię obrad plenarnych, gdzie ukazał nam się jasnozielony, wykończony dębowym drewnem amfiteatr Sali Posiedzeń, nad którym górował pełen godności biały orzeł w koronie. Szkoda tylko, że zabrakło posłów. Ale ponoć pracowali w rozlicznych komisjach.

Kilka minut później odwiedził nas poseł Paweł Lisiecki, z którym spotkaliśmy się na zapleczu galerii. Czas schodził na przyjemnych rozmowach, podczas gdy sala obrad zaczęła się powoli zapełniać. Wreszcie i poseł Lisiecki musiał nas opuścić, lecz nie omieszkał pomachać do nas z poselskich ław; bardzo uprzejmy człowiek. Kiedy wreszcie zaczęto obrady, Marszałek Sejmu, Marek Kuchciński – ku naszemu miłemu zaskoczeniu – obwieścił wszystkim naszą obecność: „Witamy na galerii Praski Klub Seniora i zespół Praskie Małmazyje”, cóż za przyjemne wyróżnienie! Obradowano nad uchwałami upamiętniającymi Powstanie Wielkopolskie oraz niedawno zmarłego Andrzeja Wajdę, wszystko bardzo honornie i jednogłośnie. Przyglądaliśmy się posłom wraz z dziennikarzami z galerii obok, między których umiarkowanie zajętymi postaciami buszowała szczególnie mała członkini wielkiej prasowej rodziny. Młoda dama nie wyglądała na szczególnie przejętą ani Wajdą ani Powstaniem Wielkopolskim z 1806 roku. Tymczasem kolejni prelegenci pojawiali się na mównicy, a kolejne głosowania następowały po sobie zgodnie z planem obrad. To zupełnie inne wrażenie zobaczyć coś takiego na żywo, a nie w telewizji! Wreszcie jednak, nasyciwszy się widowiskiem, opuściliśmy salę w niemym porozumieniu z małą lejdy, która również zrezygnowała, przysypiając coraz bardziej.

Tym samym zwiedzanie dobiegło końca, lecz zgodnie uznaliśmy, że trzeba to będzie powtórzyć, tylko nie w podczas sesji plenarnej, kiedy wiele z sejmowych pomieszczeń okazała się niedostępna.

Serdecznie dziękujemy posłowi Pawłowi Lisieckiemu, który zaprosił nas na wycieczkę i wspomniał o nas marszałkowi, dzięki czemu nasza obecność zyskała wymiar oficjalny!

Dziękujemy również Teresie Mioduszewskiej, za uporanie się z wszelkimi formalnościami oraz Kazimierzowi Starzyńskiemu i Marlenie Skalskiej za pomoc najstarszym klubowiczom w dostaniu się na miejsce oraz w drodze powrotnej.

broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image
broken image